Z okazji przypadającej w tym roku 180. rocznicy urodzin Marii Konopnickiej zapraszamy uczniów klas I-III do udziału w konkursie plastycznym.
W swojej twórczości Maria Konopnicka wiele miejsca poświęciła utworom dla dzieci. Ich tematyka skupia się głównie na sprawach i zjawiskach związanych z rodziną, domem, przyrodą i otaczającym światem. Często są one przedstawiane z perspektywy dziecka. Wiersze poetki prezentują wysoką wartość literacką. Cechuje je piękno języka, bogactwo form stylistycznych. Z kolei ich melodyjność i rytmiczność oraz dokładne rymy zachęcają do śpiewu i inscenizacji ruchem.
Poniżej przypominamy kilka wybranych wierszy Marii Konopnickiej, które, być może, staną się inspiracją dla uczestników konkursu.
„Czy to bajka…Krasnoludki!”
Czy to bajka, czy nie bajka, Myślcie sobie, jak tam chcecie.
A ja przecież wam powiadam: Krasnoludki są na świecie.
Naród wielce osobliwy. Drobny - niby ziarnka w bani:
Jeśli które z was nie wierzy, Niech zapyta starej niani.
W górach, w jamach, pod kamykiem, Na zapiecku czy w komorze
Siedzą sobie Krasnoludki W byle jakiej mysiej norze.
Pod kominem czy pod progiem - Wszędzie ich napotkać można:
Czasem który za kucharkę Poobraca pieczeń z rożna…
Czasem skwarków porwie z rynki
Albo liźnie cukru nieco I pozbiera okruszynki,
Co ze stołu w obiad zlecą. Czasem w stajni z bicza trzaśnie,
Koniom spląta długie grzywy, Czasem dzieciom prawi baśnie…
Istne cuda! Istne dziwy!
Gdzie chce - wejdzie, co chce - zrobi, Jak cień chyżo, jak cień cicho,
Nie odżegnać się od niego, Takie sprytne małe licho!
Zresztą myślcie, jako chcecie, Czy kto chwali, czy kto gani,
Krasnoludki są na świecie! Spytajcie się tylko niani.
„Stefek Burczymucha”
O większego trudno zucha,
Jak był Stefek Burczymucha, „Ja nikogo się nie boję! Choćby niedźwiedź… to dostoję! Wilki?… Ja ich całą zgraję Pozabijam i pokraję! Te hieny, te lamparty To są dla mnie czyste żarty!
A pantery i tygrysy Na sztyk wezmę u swej spisy! Lew!… Cóż lew jest?! - Kociak duży! Naczytałem się podróży! I znam tego jegomości, Co zły tylko, kiedy pości. Szakal, wilk?… Straszna nowina! To jest tylko większa psina!… (Brysia mijam zaś z daleka, Bo nie lubię, gdy kto szczeka!) Komu zechcę, to dam radę! Zaraz za ocean jadę I nie będę Stefkiem chyba, Jak nie chwycę wieloryba!”
I tak przez dzień boży cały Zuch nasz trąbi swe pochwały,
Aż raz usnął gdzieś na sianie… Wtem się budzi niespodzianie. Patrzy, aż tu jakieś zwierzę Do śniadania mu się bierze. Jak nie zerwie się na nogi, Jak nie wrzaśnie z wielkiej trwogi! Pędzi jakby chart ze smyczy… „Tygrys, tato! Tygrys!” - krzyczy. „Tygrys?…” - ojciec się zapyta. „Ach, lew może!… Miał kopyta Straszne! Trzy czy cztery nogi, Paszczę taką! Przy tym rogi…”
„Gdzie to było?” „Tam na sianie. Właśnie porwał mi śniadanie…” Idzie ojciec, służba cała, Patrzą… a tu myszka mała Polna myszka siedzi sobie I ząbkami serek skrobie!…
„Zosia i jej mopsy”
Nie wiem, z jakiego przypadku Wzięła Zosia mopsy w spadku.
Odtąd nie ma nic dla Zosi, Tylko mopsy. To je nosi, To je goni, to zabawia, To je na dwóch łapkach stawia, To przystroi oba pieski W fontaź suty i niebieski, To im niesie przysmak świeży; A książeczka - w kącie leży.
Mama prosi, mama łaje… Zosia nic… Jak tylko wstaje, Zaraz w domu pełno pisku: Mops umaczał nos w półmisku, Mops Jurkowi porwał grzankę,
Mops stłukł nową filiżankę, Mops na łóżko skoczył taty, Mops zjadł szynkę do herbaty.
Aż też mama rzekła - „Basta!” I wysłała mopsy z miasta W dużym koszu, pełnym sieczki… „A ty, Zosiu, do książeczki!”
04-855 Warszawa
ul. Bajkowa 17/21